piątek, 30 grudnia 2011
Ok, to może czas na temat, któremu ogólnie poświęcam najwięcej czasu i uwagi, mianowicie: WŁOSY.
Nie będzie tutaj na razie dokładnie opisana pielęgnacja, jaka jest, ponieważ mam zamiar kiedyś znaleźć się w Mojej Włosowej Historii u Anwen (hahahaha:D) i nie chcę tutaj wszystkiego pisać.

Więc... Stan moich włosów rok temu:



wtorek, 27 grudnia 2011
Na początek mała dygresja - od 2.01.2012 zamierzam pisać o wiele częściej, jest tyle tematów, recenzji...

Do tematu:
OCM, czyli Metoda Oczyszczania Twarzy Olejami. Pierwszy raz jak o niej przeczytałam wywołała w mojej głowie sprzeczność - jak to? Sebum mam zmywać olejami? Wgłębiłam się w temat głębiej. Woda nie rozpuszcza tłuszczu, natomiast np. Olej Rycynowy jest kompatybilny z ludzkim sebum i bardzo dobrze go rozpuszcza. Metoda jest wręcz polecana osobom borykającym się z trądzikiem, z cerą tłustą czy mieszaną. Aktualnie w wielu drogeriach dostępne są gotowe olejki do mycia twarzy, jednak ja polecam Wam zrobić go sama - milion różnych kombinacji:)

JAK ZROBIĆ TAKĄ MIESZANKĘ?

Olejem podstawowym jest właśnie rycynowy, który wykazuje powinowactwo do sebum i oczyszcza twarz. W zależności od typu naszej skóry dodajemy odpowiednią ilość, ponieważ w nadmiernej ilości może on wysuszyć twarz. W zależności od forów spotkałam się z różnymi proporcjami, jednak z autopsji pozostaję wierna wizażowskiemu forum :
30% rycynowego w  mieszance do skóry tłustej
20% w mieszance do skóry normalnej
10% w mieszance do skóry suchej



Potem mamy już wolną rękę, jeśli chodzi o resztę mieszanki w zależności od tego, co chcemy uzyskać. Możemy dodać jeden lub kilka innych olejów. Ja postawiłam na:

ok. 40% oleju ryżowego z uwagi na dużą zawartość kwasu oleinowego oraz linolowego, wysoką ilość antyutleniacza i witaminy E, powstrzymujących powstawanie komórek rakowych, poprawiają też cyrkulację krwi i opóźniają proces starzenia organizmu. A gamma-orynazol działa pobudzająco na skórę, przyspiesza powstawanie nowych komórek, powstrzymuje procesy starzenia się skóry.





Dodałam jeszcze 15% mojego lidlowego odkrycia, czyli Olejku Suhada, którego pokochałam miłością platoniczną i chyba zrobię o nim osobną notkę;)



I zakończyłam mieszankę dodając ok 15% oliwy z oliwek, która ma właściwości antyoksydacyjne, ale, UWAGA, może zapychać, stąd taka mała jej ilość.




Cała mieszanka wygląda tak:







A po zmieszaniu tak:



Trzymam ją w takim dużym opakowaniu po Nivea Baby, bo bardzo ułatwia aplikację. Robię małą ilość, która starcza mi na ok 4 - 5 razy, bo daje to możliwość częstego eksperymentowania i dalszego poszukiwania ideału w tej kategorii.

STOSOWANIE:
Przede wszystkim, nakładamy mieszankę NA BRUDNĄ TWARZ, nie myjemy jej wcześniej niczym. Ideą tej metody jest pozbycie się detergentów w pielęgnacji a cały makijaż, łącznie z tym oczu, schodzi idealnie.
Co do samego rytuału, stosuję w zależności od poświęconego czasu dwa sposoby:
1. Nakładam olej na brudną twarz, po czym przez dwie minuty masuję. Na koniec zostawiam sobie oczy, na które nakładam dodatkową małą porcję i zmywam makijaż, nawet ten wodoodporny.
2. Nakładam gorący ręczniczek z mikrofibry na twarz (otwieram pory) i trzymam tak długo, dopóki nie zrobi się zimny, ścieram oleje
3. Na czystą już twarz ponownie nakładam porcję olejku, chwilę masuję i powtarzam w\w czynność z ręcznikiem jeszcze 2-3 razy, z tym że już nie trę tylko delikatnie przykładam
4. Na sam koniec kładę lodowaty ręcznik, najczęściej już nie w łazience, żeby pory ładnie się domknęły

Druga metoda jest zmodyfikowana przeze mnie i o wiele bardziej przypadła mi do gustu, zwłaszcza, że idealnie wpasuje się w mój "codzienny łazienkowy rytm". Pamiętajcie, że najlepiej sugerować się tym, co odpowiada Wam i samemu wypracować sobie najlepszą metodę:)

Punkt 1. jest taki sam jak w metodzie pierwszej
2. Trzymam chwilę twarz z olejem nad włączoną farelką (kocham to urządzonko!), ciepły strumień powietrza ładnie otwiera pory, po czym płuczę twarz w jak najcieplejszej wodzie i delikatnie wycieram ręcnzikiem z mikrofibry
3. Nakładam ponownie porcję oleju i idę brać prysznic - para robi swoje
4. W pomieszczeniu, w którym jest chłodniej niż w łazience spłukuję twarz możliwie najzimniejszą wodą i przykładam zimny ręcznik z mikrofibry:)

ZALETY METODY:
- mimo tak obszernego opisania, samo zmywanie trwa tyle samo co pełny demakijaż twarzy,
- używamy jednego produktu do wszystkiego, mamy ładnie nawilżoną buźkę, która nie potrzebuje już na noc kremu (oczywiście można go nałożyć, jeśli ktoś ma taką potrzebę)
-ja zapomniałam po paru dniach używania co to suche skórki, które zawsze miałam na czole (mam mieszaną, przesuszoną skórę)
- nigdy nie miałam tak nawilżonej cery jak teraz
- koloryt pięknie wyrównany
- żaden detergent nie wyciągnie nam tak zaskórników, tylko przesuszy twarz (najczęstszy błąd - stosowanie silnie wysuszających żeli przy cerze tłustej)
- można ją dowolnie modyfikować

ZASTRZEŻENIA:
- metoda nie powinna być stosowana na skórze z zaognionym trądzikiem i naczynkowej
- nadmierna ilość oleju rycynowego może wywołać uczucie ściągnięcia

Uf.... Mogłabym jeszcze coś o tym napisać, ale ilość tekstu pewnie i tak Was przeraziła!
Głodnych wiedzy zapraszam do źródeł:
http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=437723
http://www.theoilcleansingmethod.com/

Pozdrawiam!
niedziela, 18 grudnia 2011
Główny bohater dzisiejszego postu to mój kolejny KWC, czyli Olej Rycynowy. W kosmetyce stosuję go praktycznie do wszystkiego, również pomijam jego działanie docelowe, czyli środek na zaparcia :-) 

1. Powierzchowne informację - olejek służy nam przy problemach zdrowotnych skóry (wrzody, oparzenia, wypryski), jest stosowany w leczeniu ginekologicznym, jak i również okulistycznym - przy np. zapaleniu spojówek


2. Stosuję go praktycznie codziennie przy pielęgnacji włosów: wmasowany w skalp hamuje wypadanie, wzmacnia, nawilża włosy:

a) olejuję nim włosy na całej długości, jednak jest dość gęsty, trudno się rozprowadza więc przed nałożeniem podgrzewam go i dodaję do niego innego oleju (np. powszechnie posiadaną oliwę z oliwek) 

b) jest składnikiem prawie wszystkich moich masek na włosy, np. tej, którą właśnie mam na całą noc na głowie, czyli standardowej: żółtko, oliwa z oliwek, olej rycynowy, miód i parę kropel soku z cytryny :)

c) minimalną ilość nakładam na końcówki - ładnie je nawilża i odżywia

d) zawsze dodaję kilka kropel do odżywki ze spłukiwaniem 

2. Jest olejem bazowym OCM (Oil Cleansing Method) czyli Oczyszczania Twarzy Olejami, którą aktualnie stosuję i nie wyobrażam sobie powrotu do jakichkolwiek detergentów (o samej metodzie OCM w następnym poście). Olej rycynowy wykazuje wysokie powinowactwo do ludzkiego sebum, czyli jest polecany przy pielęgnacji twarzy przetłuszczającej się, trądzikowej i każdej innej, w zależności od proporcji. Ogólnie odkąd zaczęłam używać metody z tym olejem do mycia twarzy stan mojej skóry znacznie się poprawił. 


3. Wzmacnia paznokcie i zmiękcza skórki więc średnio raz na dwa dni robię moim paznokciom kąpiel w podgrzanej oliwie z oliwek z olejem rycynowym i paroma kroplami soku z cytryny. Paznokcie wyraźnie robią się twardsze, końcówki bielsze a skórki wygładzone. Oprócz tego codziennie przed snem wmasowuję go w macierz (nasadę) paznokcia. 

4. Jest moją najlepszą odżywką do rzęs. Jak już w poprzednim poście pisałam, natura długimi, gęstymi rzęsami mnie nie obdarzyła więc wykorzystuję szczotkę po starym tuszu i co wieczór nakładam na rzęsy olej, który wyraźnie je przyciemnił, wzmacnia i stymuluje wzrost. Właściwie nigdy w tą stymulację nie wierzyłam, ale przed cały miesiąc smarowałam tylko dolne rzęsy prawej powieki i efekt jest na prawdę widoczny - zauważalnie dłuższe niż te z lewej strony:) 

Mam nadzieję, że dałam chociaż parę możliwości wykorzystania tego oleju, który jest moim niekwestionowanym KWC. Możemy kupić go w wersji 30g i 100g. 

A Wy? Macie jeszcze jakieś inne zastosowania tego oleju?:)


niedziela, 11 grudnia 2011
Pierwszy tematyczny post dotyczy mojego stuprocentowego KWC - Skrobii Ziemniaczanej, takiej normalnej, zwyczajnej :) Mogę z całą pewnością powiedzieć, że jest to mój produkt użytku wszelakiego.





Oprócz wykorzystania w kulinariach, do czego można ją stosować?

1. Może mało kosmetycznie, ale posypuję nią od środka silikonowy czepek przed wizytą na basenie - możliwe jest wtedy w ogóle założenie go na głowę bez jęki, pisku i wyrywanych włosów.

2. Dodaję ją do maseczek wszelakich, zarówno do twarzy, jak i włosów. Jeśli chodzi o włosy to skrobia zdecydowanie je wygładza, u mnie hamuje puszenie i pomaga w ujarzmieniu włosów. Na twarzy daje efekt takiej.. jedwabistości, na prawdę nie wiem, jak to nazwać. O, może takiej.. satyny? Bardzo wygładza.

3. Jest moim transparentnym pudrem nr 1! Skóra mojej twarzy jest mieszana więc zawsze błyszczenie w strefie T lśniło swoim niezmordowanym blaskiem. Próbowałam najróżniejszych pudrów, ale zawsze po paru godzinach błyszczenie się było już zauważalne. Tym bardziej, kiedy zaczęłam używać na co dzień wysokich filtrów, a filtry jak filtry - konsystencja lekka i wchłaniająca to to nie jest. Skrobia zniwelowała ten problem do zera, moja twarz jest matowa na dłuuuugie godziny, przy czym nie jest to sztuczny "photoshopowy" mat, tylko zdrowe rozświetlenie. Trzeba tylko uważać, żeby nie przesadzić, bo ma tendencję do bielenia.

4. Wmasowuję odrobinę w skórę głowy w celu odświeżenia, potem zdmuchuję, hamuje szybkie przetłuszczanie się włosów. Tylko trzeba się jej dokładnie pozbyć, jestem blondynką i u mnie tego nie widać, ale biały proszek na ciemnych włosach nie wygląda raczej estetycznie.

5. Natura nie podarowała mi dłuuuugich, gęstych rzęs więc muszę sama o nie zadbać. Minimalną ilość rozcieram na palcach\waciku\aplikatorze i pokrywam rzęsy, później normalnie maluję tuszem - w końcu patent na dobre spojrzenie. U mojej koleżanki, która jest posiadaczką pięknych czarnych firan - zdumiewający efekt sztucznych rzęs!

6. I ostatni - jak nie mam pod ręką talku (a zazwyczaj nie mam) używam jej na różne otarcia zamiast talku właśnie.

Mam nadzieję, że nie przeraziłam ilością tekstu, oraz że okaże się on pomocny:) Jak widać dużo produktów ze standardowego wyposażenia kuchni może posłużyć też w innych celach.

sobota, 10 grudnia 2011
Jak to wszystko się zaczęło... W Czerwcu tego roku, została mi prawie cała puszka niewykorzystanego mleka kokosowego. Jako że od zawsze uwielbiałam bez żadnego ładu i składu kombinować z nakładaniem na siebie naturalnych mazi, postanowiłam poszukać, co mogę wyczarować z tym produktem. Wyszukiwarka pokierowała mnie na bloga Anwen ,który bardzo szybko stał się moją włosową biblią a informacje wręcz chłonęłam całą sobą (w tym momencie, jako Twoja zagorzała fanka, gorąco Cię pozdrawiam, Anweno!). Po przeczytaniu wszystkich postów od deski do deski trafiłam na wizażowe forum...  i wpadłam jeszcze bardziej. Ślęczałam godzinami z zapartym tchem czytając setki stron forum i zgłębiałam się w to wszystko coraz bardziej, zaczęłam dbać, olejować, eksperymentować i tak oto znalazłam się w tym właśnie miejscu, pragnąc pogłębiać to, co wiem, systematyzować i pomagać innym dziewczynom.

Na blogu będą opisane różne produkty i półprodukty, sposób ich używania, wykorzystania. Nie zabraknie recenzji, ale przede wszystkim będzie tu o mojej pielęgnacji, eksperymentach, zastosowaniach i pomysłach.

Wygląd oczywiście będzie jeszcze z 10 razy zmieniany, to tylko początek dlatego za wszystkie uwagi dotyczące wyglądu i przejrzystości bloga będę bardzo wdzięczna.

Pani Dietetyk na Facebooku

Łączna liczba wyświetleń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy