niedziela, 30 listopada 2014
Na pierwszy ogień „kosmetyk” banalny do przyrządzenia dla każdego, a przede wszystkim o naprawdę szerokim i uniwersalnym działaniu. Myślę, że niemal każda osoba, która wkręca się w przygotowywanie własnych kosmetyków wyróżnia trzy etapy:
1. Początki, kiedy jeszcze nie wiadomo co i jak, ale fajnie jest samemu zacząć coś własnego robić;
2. Kiedy wpadamy w totalny szał i to właśnie wtedy do naszego koszyka trafia milion pięćset najróżniejszych półproduktów, bo przecież każdy z nich jest taki niezbędny a ukręcić trzeba tyle różnych rzeczy;
3. Kiedy znamy już indywidualne potrzeby naszej skóry i ponownie skłaniamy się ku minimalizmowi z odpowiednio dobranymi produktami.
Dzisiejszy jest świetny, bo pasuje do osób, które są na każdym z tych etapów, jak również do ludzi, którzy nigdy na żadnym z nich nie będą – wolą zazwyczaj kupić kosmetyk gotowy, jednak nawet do nich – NAPRAWDĘ WARTO! Przedstawiam Wodę Pietruszkową, Moi Drodzy!



Woda pietruszkowa ma wspaniałe działanie odświeżające, wybielające i ujędrniające skórę, przede wszystkim z uwagi na bardzo wysoką zawartość witaminy C i witamin z grupy B. Najlepsze jest to, że przy przemywaniu twarzy dwa razy dziennie efekty zobaczymy już po kilku dniach. Osoby z przebarwieniami zauważą ich zmniejszenie (oczywiście wszystko zależy od rozmiaru i natężenia przebarwienia) a wszyscy – rozjaśnienie i ujednolicenie całej skóry twarzy. Szczególnie fajny efekt uzyskujemy pod oczami, gdzie skóra dość szybko się męczy i traci sprężystość. W towarzystwie odpowiednich filtrów sprawdza się super w ramach prewencji przeciwzmarszczkowej (oczywiście tutaj efektów nie oczekujemy od razu, to sprawa długoterminowa i pamiętamy, że w tym przypadku 99,9% to FILTRY!!!!)
Przy mierzeniu pH takiej wody wyszło mi lekko kwasowe, nadaje się idealnie jako codzienny tonik do prawie każdego rodzaju skóry, również do trądzikowej.

Przygotowanie:

- pęczek pietruszki, najlepiej oczywiście z ogródka. Unikamy kupowania w supermarketach, przy obecnej porze roku – jak najbardziej może być mrożona.
- ok. 150ml wody. Woda przegotowana LETNIA, bądź demineralizowana (do kupienia na stacjach benzynowych). NIGDY nie zalewamy wrzątkiem, bo „zabijamy” witaminę C, na której wysokim stężeniu opiera się działanie całego gotowego produktu.

Pietruszkę zalewamy, odstawiamy do lodówki na 12 godzin, przecedzamy i…. koniec. Skomplikowane, prawda? Gotową wodę możemy spokojnie bez konserwowania używać przez tydzień, w przypadku użycia konserwantu wygląda to trochę inaczej, w zależności od jego specyfikacji.

Jak widzicie na zdjęciu, moja woda została odrobinę urozmaicona 0,5g niacynamidu (Wit. B3), co zwiększyło jej działanie wybielające i nawilżające, ale nie jest to konieczne. Swoją drogą, B3 polecam WSZYSTKIM, witamina orkiestra, o której pewnie będzie osobny post i będzie się przewijała w prawie każdej recepturze.

Próbowaliście już wody? Jeżeli tak, urozmaicana była przez Was jeszcze jakimiś dodatkami? Jeżeli nie, a zrobicie- napiszcie koniecznie o uzyskanych efektach!!! 



2 komentarze:

  1. super sprawa... nigdy nie slyszalam a jesc jej nie lubie :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zadziwiająco konkretny i prosty pomysł! :D Dla mnie to nowość! :)

    OdpowiedzUsuń

Pani Dietetyk na Facebooku

Łączna liczba wyświetleń

Obsługiwane przez usługę Blogger.

Obserwatorzy